Rozdział 2

06:54 Domie 2 Comments

Mkną po ulicach, jej niemal czarne włosy rozwiane na wietrze, a delikatne, blade dłonie obejmują jego umięśnione ciało. Co chwila śmieją się, mimo że nie słyszą się przez głośny warkot motoru.
Kiedy na czoło Darii zaczynają lecieć pierwsze krople deszczu, Michał przyspiesza. Dziewczyna, podobnie jak jej najwspanialszy na świecie chłopak, na motorze czuje się jak ryba w wodzie. Jest wolna. Wiatr głaszcze jej zimne od chłodu policzki, a kolorowe domy znikają jeden za drugim. Kocha Michała. Nawet bardzo. Nie wyobraża sobie życia bez niego i choć ona ma siedemnaście lat, a on dwadzieścia jeden, ma nadzieję, że będą ze sobą już na zawsze.
Kiedy zaczyna już porządnie kropić, chłopak zatrzymuje się na niewielkim parkingu obok przytulnej restauracji włoskiej, Sogni di Pizza. On to umie czytać w jej myślach, Daria od kilku godzin rzeczywiście marzy o pizzy.
Stawiają motor i wchodzą do wnętrza. Ciepłe powietrze dmucha w ich zarumienione twarze wraz z przekroczeniem progu. Drewniana, stara podłoga w kolorze czekolady skrzypi pod ich nogami. Ciemne stoły przykryte zielonymi obrusami oświetlane są przez stojące obok każdego duże, mosiężne lampy. Oprócz nich nad wysokim barem wiszą trzy postarzane żyrandole. Poza tym nie ma tu żadnego dopływu światła. To właśnie ten mrok, grube dywany na podłodze i zdjęcia ze wszystkich zakątków Włoch na ceglanej ścianie oraz zapach pysznej pizzy sprawiają, że restauracja jest naprawdę przytulna.
Podbiega do nich kelnerka. Mierzy na pewno nie więcej niż metr pięćdziesiąt, niesforne blond włosy upięte ma w luźną kitkę i uśmiecha się. Jest młodziutka.
- Bonjorno! - rzuca z całkiem niezłym włoskim akcentem. W rękach już trzyma dwie karty dań. - Stolik dla dwóch osób? - dodaje, tym razem po polsku.
Dopiero teraz Daria zauważa, że w lokalu jest prawie pusto. Jeden stolik zajmuje para około czterdziestki, kurczowo trzymająca się za ręce; pod oknem małżeństwo z bliźniakami zajada pizzę, a w najcichszym zakamarku mężczyzna w wielkich okularach i kawą na stoliku namiętnie stuka w klawiaturę laptopa.
- Zgadza się - odpowiada poważnie Michał. Słychać jakieś ciche, włoskie piosenki. Ciekawe, czy kucharz też jest włochem?
Kelnerka odwraca się na pięcie i rusza między stolikami. Podchodzi do jednego nieopodal starego pieca kaflowego i kładzie menu na stole.
- yyy... Płaszcze można powiesić tutaj - patrząc niepewnie na motocyklową kurtkę chłopaka, i to w tak złym stanie, z wahaniem wskazuje na wieszak. Kończąc zdanie szybko oddala się w kierunku baru.
Oboje siadają. Chwilę wpatrują się w siebie. Ciszę przerywa duży, starodawny zegar stojący w kącie restauracji, który zaczyna głośno wybijać godzinę czwartą po południu.
- Jak było w szkole? - pyta Michał, z kpiącym uśmiechem przeglądając kartę dań.
- Beznadziejnie, dostałam jedynkę z matmy - wzdycha Daria nerwowo, wpatrując się w składniki pizzy Pollo.
- Uuuu... kolejna jedynka, no pięknie - chłopak zaczyna się śmiać. Wie, że jego dziewczyna nie umie nic z matematyki. - Gdybym był dobry w te klocki tobym cię poduczył, ale dobrze wiesz, jakie były moje oceny.
Kelnerka znów podchodzi, tym razem z malutkim notesikiem i długopisem Bic w dłoni.
- Czy mogę już przyjąć zamówienie? - uśmiecha się. Zakochana para czterdziestolatków powoli podnosi się z krzeseł i podchodzi do wieszaka. Mężczyzna z nonszalanckim uśmiechem zakłada swojej towarzyszce wiosenny płaszcz w kolorze ecru. Michał spoglądając w ich stronę, prycha głośno.
- Ja poproszę średnią pizzę Diavola i wodę mineralną - mówi szybko Daria. IPhone w jej kieszeni zaczyna wibrować. Wyjmuje go i zauważa, że dzwoni mama. Rozłącza ją szybko i znów chowa telefon.
- A ja pieroga Calzone - odpowiada Michał, odprowadzając wzrokiem wychodzącą parę. Mężczyzna rzuca głośne do widzenia.
- Coś do picia? - pyta kelnerka, z zapałem bazgrząc w swoim notesie.
- Małe piwo - odpowiada i pochyla się na krześle. Kawasaki to bezpieczny motor, nawet po pięciu piwach dałby radę.


Siedzą i rozmawiają. Śmieją się. Daria czuje się naprawdę szczęśliwa przy Michale. Teraz, kiedy wypił piwo, jeszcze się rozpogodził, więc rozmowa zdecydowanie im się klei. Podczas posiłku mama wysłała jej kilka sms'ów, że ma wracać do domu, ale dziewczyna nie przejmuje się tym zbytnio. Jest dopiero po siedemnastej.
Płacą i wychodzą z restauracji, trzymając się za ręce. Michał wyciąga paczkę Marlboro i częstuje ukochaną. Zapalają papierosy, uśmiechając się do siebie.
- Kocham cię - szepcze Daria i przyciąga do siebie chłopaka. Ich usta łączą się w pocałunku. Michał czuje w ustach pikantny smak papryczek. Jak ona to robi, że je takie ostre rzeczy.
Pocałunek przedłuża się i robi coraz bardziej namiętny. Ręka chłopaka wędruje pod bluzkę dziewczyny i zaczyna gładzić ją po piersiach.
Chwile przerywa starszy pan, przechodzący obok nich. Chrząka znacząco i wchodzi przez drzwi prowadzące na pocztę.
- Muszę wracać...do domu - jęczy dziewczyna, odrywając się od chłopaka. - Odwieź mnie.
Wsiadają na motor i ruszają szybko. Rozpędzają się do stu. W tym momencie przypomina jej się, że Michał pił. Przechodzą ją ciarki. Nieważne. Raz się żyje. Tata tyle razy prowadził po pijanemu i nigdy nic się nie stało. Ściska chłopaka mocniej i pochyla się nad jego uchem.
- Szybciej, ślimaczku - szepcze zalotnie.  Michał posłusznie przyspiesza. Zapowiada się spory mandat.



Jej czerwone, lakierowane obcasy stukają po jasnym parkiecie. Nie zdążyła jeszcze przebrać się po pracy, mimo że czarna spódnica z poliestru i obcisła w biuście biała koszula (żakiet już zdjęła) są nadzwyczaj niewygodne.
Pani Beata nerwowo chodzi po domu. Odgarnia z czoła kosmyk pofarbowanych na blond włosów i wzdycha. W ręku trzyma telefon. Co chwila wykręca numer i przykłada słuchawkę do ucha. Kiedy poczta głosowa włącza się po raz setny, odkłada telefon, szepcząc przekleństwa, których każda kobieta powinna się wstydzić.
Podchodzi do granitowego blatu, chwyta niedawno otwartą butelkę whisky i napełnia do połowy stojącą nieopodal, idealnie wypolerowaną szklankę. Pociąga mocny łyk trunku.
Wtem jej telefon odzywa się. Podbiega do niego na tyle szybko, ile pozwalają jej niewygodne szpilki i z rezygnacją zauważa, że dzwoni jej mąż. Odbiera.
- Kochanie, co się dzieje? - odzywa się zdenerwowany pan Piotr.
- Daria znów nie odbiera - kobiecie zaczyna kręcić się w głowie. Ostrożnie siada na czarnym stołku barowym i opiera dłonie na blacie. Świat powoli przestaje wirować.
- Jak to? Wciąż nie ma jej w domu? - mężczyzna podnosi głos, jednak nie czeka na odpowiedź. - Jak znajdę tego jej kryminalistę, skopię mu tyłek jak nigdy!
- Piotr, nie denerwuj się, proszę cię - stara się opanować, ale emocje tylko w niej wzrastają. Nagle Beatę nachodzi ochota na papierosa, mimo że palenie rzuciła ponad trzy lata wcześniej. - Musimy się zastanowić, gdzie ona jest.
- Jak to gdzie?! - zazwyczaj opanowany mąż pani Ciesielskiej prawie krzyczy. - Pewnie urządza sobie pasjonujące wyścigi na motorze! A może coś jej się stało? Trzeba wezwać policję!
- Mój drogi, nie działajmy zbyt szybko. Trzeba zastanowić się nad innymi opcjami. Przede wszystkim ustalmy miejsce jej pobytu. Podzwońmy po koleżankach... - urywa. Słychać trzask drzwi,  a do salonu wchodzi Daria. Ma delikatne rumieńce, skołtunione włosy, a z jej ramienia niedbale zwisa torba. Spokojnym krokiem kieruje się na schody.
- Czekaj. Wróciła - mówi do słuchawki Beata i nie czekając na odpowiedź, rozłącza się. - Stój! - krzyczy do córki, jednak ta nie zatrzymuje się.
Kobieta podbiega do dziewczyny i mocno łapie ją za rękę. Daria odwraca się i momentalnie na jej twarzy pojawia się pyskaty uśmiech.
- O hej - zaczyna, żując prowokująco gumę.
- Paliłaś - stwierdza pani Ciesielska i łapie się pod boki. Jednak nie to jest teraz jej największym zmartwieniem. - Gdzie byłaś, czemu nie odbierałaś?! Martwiliśmy się z tatą o ciebie.
- A dzwoniłaś? - Daria marszczy brwi i udaje, że zerka na ekran telefonu. - Ojej, FAKTYCZNIE - dodaje ironicznie.
- Nie mam teraz czasu, żeby z tobą rozmawiać, ale kiedy wróci ojciec... Wolałabym nie być w twojej skórze! - w jej oczach pojawiają się łzy. Jednak nastolatka nie reaguje. Robi z gumy wielkiego balona, odwraca się na pięcie i wspina się po schodach.


Otwiera drzwi i wchodzi do swojego dużego pokoju. Pachnie wanilią. Przy jednej ze ścian stoi fioletowa, welurowa kanapa ze stylowymi poduszkami o różnych kształtach, rozmiarach i kolorach. Obok niej ustawiona została wielka lampa i szklany stolik, cały zawalony pustymi paczkami papierosów i popsutymi słuchawkami.
Nieopodal, na białym biurku panuje bałagan, leżą pomięte papiery i długopisy, mnóstwo starych talerzy i kubków; książki do szkoły są niedbale otwarte. Po drugiej stronie pokoju stoi duże łóżko małżeńskie przykryte fioletową narzutą i kocem w panterkę. Na stercie poduszek leży MacBook, obklejony naklejkami z różnych zespołów. Naprzeciw przestronnego okna balkonowego, zasłoniętego białą firanką stoi toaletka, a na niej mnóstwo kosmetyków i perfum.
Daria rzuca torbę na ziemię i wchodzi do garderoby. Przebiera się w czarne dresy i duży T-shirt Michała. Siada na sofie, podkula nogi i zakłada jedyne działające słuchawki. Zamyka oczy. Ma jeszcze kilka godzin do powrotu taty. Nawet nie zauważa, kiedy zasypia, otoczona milionem poduszek.


Budzi się trzy godziny później. Zdejmuje wciąż grające słuchawki z uszu i podnosi się. Pora zasłonić okna. Podchodzi do szyby i wtem zauważa czarnego Kawasaki 1400GTR, który zatrzymuje się przed ogrodzeniem. W tym momencie odzywa się jej telefon. Nie musi nawet sprawdzać, kto dzwoni.
- Hej kochanie - odbiera, z zaspanym głosem.
- Gotowa na przejażdżkę? - słyszy ten jego uwodzicielski, mrukliwy głos, który tak pokochała.
Sprawdza godzinę, jest dwudziesta pierwsza, tata będzie lada chwila i z pewnością nieźle się wkurzy, jeśli jej nie będzie. Na twarzy Darii pojawia się figlarny uśmiech.
- Za minutę będę.

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział :) Zaczęłam czytanie od pierwszego ale komentarz zostawiam tu. Jak na swój wiek to dobrze sobie radzisz :) Zapraszam na Kamienne Oblicze - KLIK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) I miło, że doceniasz :) Już wkrótce kolejny rozdział!

      Usuń