Rozdział 3

10:11 Domie 4 Comments

Schody lekko zaskrzypiały. Zatrzymuje się gwałtownie i wstrzymuje oddech. Po chwili jednak zauważa mamę w czerwonym staniku sportowym new balance i obcisłych spodenkach do ćwiczeń za szklaną ścianą siłowni. Biega na bieżni. Z tego co Daria pamięta, mama zawsze tak robi, kiedy się stresuje. Wszystko jasne.
Pewniejszym krokiem schodzi po schodach, zakłada czarną kurtkę zimową (co z tego, że jest wiosna?)  i wychodzi. Idzie chodnikiem, niemal biegnie. Przeskakuje przez ogrodzenie. Kawasaki zapala światła. Podchodzi do Michała, podnosi mu kask i całuje namiętnie. Wsiada na motor i ruszają.
Jadą uliczkami i ulicami. Minuty lecą za minutami,  godziny za godzinami... Jest już po północy. Daria celowo nie wzięła telefonu. Przejeżdżając ulicą, na której ruch jest większy, jej wzrok przykuwa neonowy szyld: Alkohole 24. Nie ma co. Trzeba skorzystać. Kurczowo łapie Michała za ramiona.
- Zatrzymaj się! - woła, usiłując przekrzyczeć warkot motoru. Po kilku próbach chłopak wreszcie słyszy nawoływania i zawraca. Zatrzymuje się przed monopolowym.
- To potrwa chwilę - uśmiecha się do niego i zsiada z siodełka. Podchodzi do drzwi z brudną szybą i otwiera je. Bucha w nią smród papierosów, wódki i taniego wina. Za ladą stoi tęga kobieta w zielono-białej podomce. Pali papierosa i ogląda jakiś teleturniej na malutkim, starym telewizorku zawieszonym nad jednym z regałów zapełnionych wszelakiego rodzaju trunkami. Na widok dziewczyny mocniej zaciąga się papierosem.
- Czego? - pyta.
- Cztery Tyskie i dwie butelki Żubrówki - rzuca na stół pieniądze. - I Lucky Strike'i - dodaje
- Malutka, a masz już osiemnastkę? - pyta zaczepnie kobieta, złośliwie dmuchając jej dymem w twarz.
- Myślałam, że nie będziesz się bawić w takie rzeczy - odpowiada Daria z kpiną.
- No to się pomyliłaś - babka zapala kolejnego papierosa i pogłaśnia telewizor. - Wypad.
- Słuchaj, suko - Daria podnosi głos i opiera się o ladę - Dajesz mi flaszki i przestajesz fikać albo idę po mojego chłopaka.
- Możesz mnie co najwyżej pocałować w dupę, dziecinko.
Tego już za wiele. Dziewczyna łapie papierosa kasjerki i przytyka jej do dłoni. Kobieta krzyczy i próbuje zabrać rękę, ale Daria szybko ją przytrzymuje. Fajka wypala sporą dziurę w pomarszczonej skórze.
- Dobrze! Już ci daję, tylko puszczaj! - krzyczy przerażona, ze łzami w oczach. Nastolatka puszcza posłusznie. Po chwili dostaje siatkę z alkoholem. Nawet nie stara się zapłacić. Rzuca papierosa na ziemię i otwiera drzwi kopniakiem.
- Szmata - słyszy za sobą głos kasjerki.
Daria wychodzi i zapala papierosa. Po chwili pojawia się obok niej Michał. Dziewczyna otwiera jedną Żubrówkę i upija kilka łyków duszkiem. Wódka mocno parzy ją w przełyk.
- Chyba ktoś cię musiał wkurzyć... - uśmiecha się, wyjmując puszkę Tyskie.
- Ta głupia krowa nie chciała mi sprzedać... - zaczyna Daria. - to sobie wzięłam i jej podpaliłam łapsko! - rzuca z furią. Michał wybucha śmiechem.
- Przypaliłaś ją petem? - głaszcze ją po głowie, bawiąc się jej włosami. - Niegrzeczna dziewczynka. Moja krew!
Nachyla się nad nią i zaczyna całować. Zsuwają się na chodnik, butelka wódki upada na ziemię. Znów wkłada rękę pod jej bluzkę. Daria nie protestuje. Oddaje mu się na tym chodniku. Przecież i tak już późno.


Pani Beata zwiększa tempo na bieżni. Pogrąża się w myślach o córce. Czy ona kiedyś zmądrzeje? Ma takie złe oceny, pije, pali, ćpa, jest agresywna i ma chłopaka chuligana.  Nie wraca na noce do domu, ściga się na motorach... do pełni nieszczęścia brakuje jeszcze, żeby zaszła w ciążę. A może ona już.... Przerażona pani Ciesielska odpędza od siebie tą myśl jak natrętną muchę. Schodzi z bieżni i popija kilka łyków wody. Wtem słyszy trzask drzwi. Wychodzi z siłowni. W przedpokoju stoi jej mąż, Piotr w eleganckim garniturze i z czarną teczką w dłoni. Jest zdenerwowany, a na jego brodzie widnieje dwudniowy, nieco podsiwiały już zarost.
- Gdzie Daria? - zaczyna poważnie.
- W pokoju, pewnie już śpi. Nie przeszkadzajmy jej dzisiaj, pogadamy z nią jutro - Beata wyciera twarz ręcznikiem i opiera się o framugę drzwi. Mąż zdejmuje buty i całuje ją w spocone czoło. Wchodzą do kuchni.
- Wolałbym jednak dzisiaj...
- Daj spokój, zrobię ci kawy i obejrzymy jakiś film. Dawno nie spędzaliśmy czasu we dwoje... - rzuca mu uwodzicielskie spojrzenie i wypina biust.
- Kochanie, nasza córka ma problemy, musimy jej pomóc... - zaczyna Piotr.
- No to właśnie zrobimy to jutro... - mruczy Beata, siadając mężowi na kolanach. Całuje go w szyję i zaczyna rozpinać jego idealnie wyprasowaną koszulę.
- Czasem naprawdę mnie zadziwiasz, Betty - wzdycha mężczyzna, sięgając do jej krótkich spodenek.
- Mmmm... Nie mówiłeś tak od kilku lat - szepcze kobieta i owija go nogami w talii. Po kilku minutach biała koszula spada na podłogę. I granatowe bokserki. I czerwony stanik sportowy pani domu.


Jest druga w nocy, pijana Daria opiera się o furtkę swojego domu. Gwiazdy wirują, a ona kurczowo łapie się ogrodzenia. Niewiele pamięta. Tylko plecy bolą ją od zimnego chodnika, a jej czarne stringi gdzieś się zapodziały. Nie wie ile wypiła. Kilka piw i butelkę wódki. Ledwo idzie chodnikiem i wchodzi do domu. Jest tak pijana, że nawet nie zauważa swojej nagiej mamy siedzącej na blacie w kuchni i taty, wydającego dzikie jęki. Ziemia tak wiruje. Słyszy pisk mamy i jakiś popłoch. Zgina się wpół, wymiotuje sobie na nogi, na dywan w kolorze ecru i szare płytki. Nagle ciemność przed oczami. Upada na ziemię i film jej się urywa. Kurczę, czy to nie rodzice uprawiali seks w kuchni?


Nazajutrz, Daria czuje na twarzy czyjąś zimną dłoń. Otwiera oczy. Głowa strasznie ją boli, czuje się fatalnie i jest niewyspana. Leży w łóżku, a mama stoi nad nią.
- Chyba masz gorączkę - stwierdza, jednak w jej głosie nie słychać troski. Po kilku sekundach do dziewczyny zaczynają docierać wspomnienia z wczorajszego dnia. A w zasadzie ich przebłyski. Jakiś chodnik, sklep monopolowy, papieros przytknięty do czyjejś ręki, zielona podomka... Nie wie, co właściwie wydarzyło się ubiegłego wieczoru.
Wtem do pokoju wchodzi tata. Jest ubrany w granatowy garnitur i białą koszulę, ma też bordowy krawat. Na jego twarzy maluje się rozczarowanie połączone z niepokojem.
- Razem z mamą, zdecydowaliśmy, że nie jesteś w najlepszym stanie, żeby iść do szkoły - spogląda na żonę, szukając u niej potwierdzenia. Beata gwałtownie kiwa głową. - Pamiętaj jednak, że nie unikniesz dzisiejszej rozmowy. Zarezerwowaliśmy obiad w restauracji Catrice, tam na spokojnie pogadamy.
Daria chwilę się zastanawia. Jedynym plusem całego tego zamieszania jest to, że w Catrice podają dobre mule, więc będzie mogła skosztować tego dania, na jakie jej nie stać.
- Przyjedziemy do domu o piętnastej. Bądź gotowa - mama nachyla się, żeby pocałować córkę, jednak w ostatniej chwili rezygnuje. Wstaje szybko, wygładzając swoją ołówkową spódnicę, rzuca mrukliwe słowa pożegnania i wychodzi.
- Zastanów się nad swoim zachowaniem - wzdycha tata. - Martwimy się z mamą o ciebie.
To mówiąc, również wychodzi z pokoju. Daria odwraca się na drugi bok i przykrywa uszy kołdrą z Ikei. Z garażu słychać odgłos zapalanego silnika. Jak dobrze, że zostaje w domu. Pośpi do dwunastej i zaraz zastanowi się, co dalej.


Słyszy jakieś hałasy. Otwiera oczy i wydaje z siebie jęk. Głowa tak boli. W pokoju zauważa sprzątaczkę, ukrainkę imieniem Nina, która właśnie wyrzuca stare paczki papierosów do wielkiego, zielonego worka na śmieci.
Daria spogląda na ekran telefonu. Świetnie, dziewiąta. Chyba już sobie dzisiaj nie pośpi. Podnosi się powoli i przeciąga. Nina zauważa ją i uśmiecha się.
- Dzijeń Dobri panijenko - zaczyna, przerywając na chwilę pracę. - Jak siję spalo?
- Fatalnie - wzdycha. Bardzo lubi tą kobietę. Jest to właściwie jedyna osoba powyżej dwudziestego pierwszego roku życia, która budzi w niej sympatię.
Stawia nogę na białym dywaniku z owczej skóry. Sprzątaczka naszykowała jej już fioletowe pantofle. Obok, na turkusowym fotelu położony jest szlafrok, który dziewczyna natychmiast na siebie zakłada.
Podchodzi do lustra. Ma wielkie wory pod przekrwionymi oczami i wyglądała jak trup. Wydaje z siebie kolejny jęk, co zauważa gosposia. Spogląda na nią ze zmartwieniem.
- Widzę, że nie pospałaś po kolejinej zabawie - zaczyna, wycierając abażur lampy zieloną szmatką. - Ale nie martw siję! Mam coś dla cijebie! - kobieta rozpogadza się i wybiega z pokoju. Słychać, jak zeskakuje po schodach. Niesamowite, jak ona we wszystko się angażuje.
Korzystając z chwili spokoju, Daria wchodzi do swojej prywatnej łazienki. Uwielbia ją. Podgrzewana podłoga, designerska umywalka na marmurowym blacie, ciągnącym się niemal po całej ścianie. Na nim mnóstwo świeczek zapachowych i duża skrzynka z różnorodnymi kulami do kąpieli. Po drugiej stronie sedes i bidet, oświetlone drogimi kinkietami. Pod oknem, na niskim, drewnianym podeście ozdobionym świecami i małym drzewkiem w donicy, stoi wielka wanna. W głębi toalety, obok dużej szafki na kosmetyki znajduje się wnęka na prysznic za szklaną szybą.
Daria myje zęby i twarz, bierze też orzeźwiający prysznic. Wchodzi do garderoby i zakłada szare legginsy oraz luźną, granatową bluzę. Spina włosy w ciasny kucyk i zbiega po schodach. W kuchni już czeka na nią Nina z uśmiechem od ucha do ucha.
- Na taki stan dobri jiest koktajil bananowi - mówi, podając jej szklankę pełną gęstego napoju. - Na zdrowije!
- Dziękuję - uśmiecha się Daria. Już prysznic sprawił, że poczuła się trochę lepiej. Wypija koktajl duszkiem i ukradkiem popija dwie tabletki ibupromu.
Zadowolona z siebie Nina znów wraca do pokoju dziewczyny. Daria rozwala się na kanapie w salonie i bierze komputer na kolana. Sprawdza pocztę, facebooka i twittera. Nic ciekawego, kilka reklam i natrętnych korespondentów. Zamyka komputer i spogląda za okno.
Wtem słychać jej telefon. Wbiega po schodach. Dzwoni Michał. Prawie o nim zapomniała.
- Halo kochanie? - odbiera, a na jej twarzy momentalnie pojawia się uśmiech.
- Cześć - w słuchawce słychać skacowany głos chłopaka. Jemu chyba nikt nie zaproponował koktajlu bananowego. - Jak w szkole?
- Nie poszłam do szkoły - uśmiecha się, a słysząc jego pytające mruknięcie dodaje: - Zapomniałeś, że rodzice nie wysyłają skacowanych córeczek do szkoły? - to mówiąc wybucha śmiechem.
- W takim razie za godzinę będę u ciebie, pojedziemy gdzieś.
Daria spogląda na zegarek. Jest po dwunastej. O piętnastej będą rodzice. Nie chce się spóźnić, gdyż musi ich jakoś przekabacić na swoją stronę. Poza tym ma mega chrapkę na te mule.
- Niestety nie mogę - wzdycha. Jak zwykle, rodzice wszystko psują. Nawet z chłopakiem nie może się spotkać, nie starcza jej czasu. Co za niesprawiedliwość. W tym momencie do głowy wpada jej pomysł.
- Ale ty możesz przyjechać do mnie! - proponuje i mocniej ściska dłoń na telefonie. Michał jeszcze nigdy u niej nie był, bała się konfrontacji z rodzicami. No nic, zawsze musi być ten pierwszy raz.
W słuchawce zapada cisza, widocznie Michał (podobnie jak ona sama) jest zdziwiony propozycją Darii.
- Pewnie - rzuca. - Za dwadzieścia minut będę.
 "Połączenie zakończone" - głosi ekran telefonu. Daria podnosi się i rozpuszcza włosy. Musi sobie zrobić makijaż. Rodzice by ją zabili, gdyby dowiedzieli się, że Michał był u nich w  d o m u. Oczywiście nie powie im tego.
Niestety, Daria nie pamięta, że w domu jest jeszcze jedna osoba - pani Nina, kobieta o wspaniałym sercu, gotowa zrobić wszystko dla dziewczyny, czasem jednak zapominająca, że niektóre informacje powinno się zachować dla siebie...

4 komentarze:

  1. strasznie podoba mi się twój sposób pisania, masz prawdziwy talent ;) nie zmarnuj tego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju tak bardzo dziękuję!
      ZACZYNAM PRACOWAĆ NAD KOLEJNYM ROZDZIAŁEM! :)

      Usuń
  2. i gdzie kolejny rozdział-wszyscy czekamy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawa historia ;). Z miłą chęcią przeczytam dalszy ciąg.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń